Na zielonym tle w lewą stronę skacze srebrzysty koń. Zielony
to kolor lasu. Skacze więc ten koń w lesie. Nie byle jakim, bo syberyjskim.
Moskwa Domodedovo. 23:35. Powinnam rozpocząć swoją
czterogodzinną podróż. Bramka jednak nadal pozostaje zamknięta. Stoimy. Dobrze,
że mam towarzystwo. Czas biegnie szybciej. 24.30. Prośba o zmianę bramki.
Przy nowej bramce stoimy kolejne 45 min. zanim wpuszczają
nas do samolotu. Jak się okazało, trzeba było zmienić „powietrzny statek”, stąd
opóźnienie. Jeszcze tylko pies policyjny spełni swą powinność i obwącha bagaże,
a bagażowi zapakują pudła i torby do bagażnika, i lecimy!
Pokonujemy ok. 3 000 km, co zajmuje 3h 40 min. i
lądujemy… w Tomsku. Lotnisko niewielkie. Po wyjściu z samolotu przemierzamy je
pieszo. A tam już czeka gorące powitanie :)
*** *** ***
Tomsk jest o połowę mniejszy od Kazania.
Powstał na samym początku XVII w. jako ostróg do obrony
Tatarów eusztińskich (эуштинские татары) i na ich prośbę, z którą zwrócili się do Borysa Godunowa.
W XVIII w. przez Tomsk puszczono Trakt Syberyjski, łączący
Moskwę z Chinami. Niestety, nie udało się miastu z Koleją Transyberyjską. Tory
położono bardziej na południe, w miejscu, które dziś zowie się Nowosybirsk. Niektórym
przyszło przyjechać stamtąd do Tomska marszrutką, co zajęło ok. 7 godz. i do
najwygodniejszych nie należało.
Wątpliwą sławę zyskał Tomsk jako miasto zsyłki.
W czasie II WŚ deportowano tam wiele polskich dzieci. Przez 2
lata działał dom dziecka, w którym się nimi zajmowano. Podczas mojego pobytu,
12.10.2013 na domu, w którym mieścił się ów dom dziecka, odsłonięto tablicę
pamiątkową. Mam pewne przypuszczenia, że miejscowi nie byli zorientowani w
sytuacji. Bardzo uważnie, przyczajeni, śledzili, co dzieje się u nich
pod oknami.
*** *** ***
Tomsk, jak na porządne rosyjskie miasto przystało, ma
swojego Lenina. Ma także most miłości. A
ponadto, mnóstwo pomników (sztuk 40!).
Jest pomnik, któremu nadam kategorię „słowny”, głoszący
naszą miłość do Tomska. Jest pomnik miłości. Jest też pomnik rubla, kobiety
ciężarnej, szczęścia (w formie zmarnowanego wilka z „Жил-был пёс”), Czechowa,
który to aż przejechał przez to
miasto i jeszcze oblał je pomyjami.
Pomnik rubla jest drewniany i waży ponad 250 kg. Miasto stara
się o wniesienie go do Księgi rekordów Guinnessa. Nie będę kłamać… nie
widziałam go na własne oczy, chociaż przeszłam w odległości 2 m od niego.
Wiele rzeczy w mieście nie jest „tomskich”, ale sybirskich.
Mamy tym sposobem: sybirskie naleśniki, sybirskie bistro, sybirski pub. W Sybirskim
pubie spędziliśmy godzinę z trzech, które mieliśmy na zwiedzanie i tam
zjedliśmy jedne z lepszych placków ziemniaczanych. A znowu w Sybirskim bistro
(notabene, bardzo blisko od wspomnianego pubu – dokładnie za rogiem!)
delektowaliśmy się tortillą z kurczakiem. Była o połowę mniejsza od tego, co
przyrządzają w Polsce, ale smakowała wyśmienicie :)
*** *** ***
Na szczególną uwagę zasługuje architektura. Stare kupieckie
domy są po prostu piękne. Zawdzięczają swą krasę przede wszystkim „nalicznikam”
– elementom dekoracyjnym umieszczonym wokół okien.
*** *** ***
Nie mogę zapomnieć o pogodzie.
Tomsk to Syberia. Teraz mamy październik. Zimy czas! Dlatego temperatura była
na minusie i padał śnieg, ale póki co, jeszcze naprawdę było go niewiele.
*** *** ***
Niestety, bardzo słabo mogłam poznać miasto. Bardzo żałuję!. Plusów jednak nie brakuje. Mogłam znowu pooddychać syberyjskim powietrzem (w czerwcu pojechałam
nad Bajkał i zatrzymałam się w kilku miastach). A nie wiem, kiedy będzie mi to znowu dane.